Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II





BADANIA NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ - NOWOŚCI
Liczba publikacji w portalu:   248



Gruzja    2024-04-26

Polacy w Gruzji w pierwszej połowie XIX wieku

Kontakty polsko-gruzińskie mają kilkuwiekową tradycję. W XVII w. Gruzja stała się dla Rzeczypospolitej ważnym ogniwem w planach wojskowego aliansu z Persją, skierowanego przeciwko Turcji. W nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między Polską a Iranem istotną rolę odegrał kupiec warszawski, Ormianin z pochodzenia, Sefer Muratowicz. W 1601 r. przez Wołoszczyznę, Morze Czarne, Turcję, a następnie Gruzję i Armenię, odbył on podróż do Persji, którą opisał w Relacyi... ogłoszonej drukiem dopiero w połowie następnego stulecia . Celem tej wyprawy był zlecony mu przez króla zakup perskich kobierców i orientalnej broni. Choć Muratowicz nie pełnił oficjalnie żadnych funkcji dyplomatycznych, rozmowy prowadzone przezeń na dworze Abbasa I przyczyniły się do politycznego zbliżenia obu krajów i wkrótce potem szach wysłał do Polski swojego posła. W następnych dziesięcioleciach takie podróże, zarówno handlowe, jak i dyplomatyczne, stały się częstsze, a w drugiej połowie XVII w. mieli już królowie polscy na dworze szacha stałych rezydentów. Nawiązane też zostały stosunki dyplomatyczne z władcami Gruzji. Od lat czterdziestych XVII w. pracują w Gruzji polscy misjonarze, często pełniący również funkcje dyplomatyczne . Misjonarze, zarówno polscy, jak i innych narodowości prowadzili też na Zakaukaziu szkoły, służyli pomocą lekarską miejscowej ludności ciesząc się wielkim jej poważaniem.

Postacią najwybitniejszą wśród polskich misjonarzy działających na przełomie XVII i XVIII w. w Persji i na Zakaukaziu, był jezuita o. Tadeusz Krusiński (1675-1757), człowiek wszechstronnie wykształcony, znający kilka języków, w tym również turecki, perski, ormiański. Ceniono go za zdolności administracyjne, pracowitość, przedsiębiorczość. W latach 1706-1726, z krótką przerwą między rokiem 1712 a 1714, przebywał w Persji i na Zakaukaziu, gdzie prowadził ożywioną działalność misyjną i dyplomatyczną. Gromadził również materiały, które wykorzystał w swoich późniejszych pracach.

Były to zarówno obserwacje dotyczące ludów Zakaukazia, jak i materiały źródłowe zaczerpnięte z archiwów Isfahanu. Z dzieł T. Krusińskiego, wielokrotnie tłumaczonych i przerabianych przez cały wiek XVIII i początek XIX, czerpała Europa wiadomości o stosunkach politycznych w Persji na początku XVIII stulecia, wojnie persko-afgańskiej i przewrocie dynastycznym. Z takim oddźwiękiem w nauce europejskiej spotkały się tylko nieliczne dzieła autorów polskich. Krusińskiemu zawdzięczamy pierwszy polski opis historyczno-etnograficzny Gruzji, jakim jest rozdział jego dzieła Tragica vertentis belli Persisi historia... (1740), zatytułowany De Georgianis.

Na początku XVIII w. nastąpiło osłabienie działalności misji polskich w Persji i na Zakaukaziu, a w końcu lat dwudziestych zupełna ich likwidacja.

II.

Ponownie Polacy pojawili się w Gruzji w zupełnie innych już okolicznościach. Od końca XVIII w. staje się Kaukaz "ostępem caratu" - miejscem pokuty dla Polaków walczących z Rosją o wolność. Po drugim rozbiorze na Kaukazie, w tym również w Gruzji, znaleźli się żołnierze polscy z wcielonych do wojska rosyjskiego, stacjonujących na Ukrainie dywizji koronnych. W 1794 r. sąd wojskowy w Kijowie zsyłał na Kaukaz schwytanych z bronią w ręku żołnierzy usiłujących przedostać się do powstania, lub wziętych później w bitwach do niewoli. W końcu XVIII w. na Kaukazie służyli również oficerowie z dawnych polskich wojsk kresowych. Najstarszym rangą, znanym z nazwiska był Bartłomiej Giżycki (ok. 1770-1827), pułkownik wojsk polskich, generał wojsk rosyjskich, gubernator wołyński. Po drugim rozbiorze krótko służył w armii rosyjskiej, później, w początkowym okresie panowania cara Pawła, powołany powtórnie, walczył w Gruzji jako pułkownik huzarów .

W rosyjskich pułkach stacjonujących w Gruzji znalazła się również część polskich jeńców z wyprawy Napoleona na Moskwę, zesłanych na Kaukaz, podobno w liczbie kilkunastu tysięcy. O ich losach pisał wzięty do niewoli w Grodnie podoficer Legii Nadwiślańskiej Stanisław Nowacki w swoich wspomnieniach z lat 1813-1815, wydanych znacznie później w Poznaniu. Większość z nich wróciła do kraju na mocy manifestu cara Aleksandra I, ale jeszcze ksiądz Józef Suryn, który około 1818 r. odbył duszpasterską podróż z Mozdoku do Tyflisu, w każdym niemal z rosyjskich garnizonów odwiedzanych po drodze znajdował katolików (najpewniej Polaków) - oficerów i żołnierzy. Ksiądz Suryn wprawdzie do samego Tyflisu nie dotarł gdyż, jak pisze, nie wymagały tego jego obowiązki, ale był w położonych na terytorium Gruzji niezbyt odległych od stolicy kraju twierdzach Kazbegi i Kobi .

Początek XIX stulecia to również początek nowego okresu w historii kontaktów obu narodów. Po tragicznym dla Wschodniej Gruzji najeździe irańskim pod wodzą Agi Muhammad-chana w 1795 r., zniszczeniu jej stolicy - Tyflisu i potwornej rzezi ludności, osłabione królestwo kartlijsko-kachetyjskie wkrótce (1801 r.) zostało przyłączone do Rosji wbrew zawartemu z nią w 1783 r. traktatowi o protektoracie. W następnych latach podobny los spotkał księstwa Zachodniej Gruzji - Megrelię, Gurię oraz Abchazję i zachodniogruzińskie królestwo Imeretii. W ciągu XIX wieku Rosja zajęła też znajdujące się pod panowaniem Turcji, a należące niegdyś do Gruzji zachodnie i południowo-zachodnie rejony wraz z miastami Achalciche, Achalkalaki, Poti i Batumi. Pod koniec XVIII wieku pod władzę Rosji przeszła również znaczna część ziem Rzeczypospolitej, tym samym Polacy i Gruzini znaleźli się w granicach jednego imperium.

Oprócz żołnierzy polskich siłą wcielanych do wojsk rosyjskich, już w pierwszych latach XIX w. zarówno w administracji cywilnej, jak i w korpusie oficerskim wojsk rosyjskich na Zakaukaziu, a zwłaszcza w Gruzji, pojawiają się nazwiska szlachty z kresów dawnej Rzeczypospolitej. Podróże na Kaukaz przestają być dla Polaków wydarzeniami tak wyjątkowymi, jak dla ich przodków sprzed stulecia, a polskie czasopisma coraz częściej zamieszczają opisy tych podróży.

W roku 1839, w jednym z popularnych wówczas w Warszawie noworoczników, o charakterystycznym dla tego rodzaju wydawnictw tytule - "Niezapominajki", ukazała się relacja z wyprawy do odległego i bardzo jeszcze w tamtym okresie dla polskich czytelników egzotycznego Tyflisu: Wspomnienia Gruzji. Z opowiadań osoby, która tam podróż w roku 1830 odbyła. Jej autorka kryła się pod kryptonimem Paulina K... Wśród XIX-wiecznych polskich relacji o Gruzji ta należy do najwcześniejszych. Poprzedzał ją jedynie list znanego nam już ks. Suryna opisujący podróż z Mozdoku do Tyflisu, opublikowany w 1818 r. w "Miesięczniku Połockim" oraz drukowany w "Dzienniku Wileńskim z 1824 r. Wyjątek z dziennika podróży do Georgii P. Karola Gustawa Reinliarda..

Wspomnienia Gruzji zawierają wiele interesujących obserwacji poczynionych przez podróżującą damę, zarówno w czasie długiej i uciążliwej podróży, jak i w samym Tyflisie, który był tej peregrynacji celem. Zakres tych obserwacji jest dosyć szeroki: począwszy od górskich krajobrazów porównywanych we Wspomnieniach z "zielonymi i niedoścignionymi okiem równinami Ukrainy", wyglądu odwiedzanych po drodze duchanów, ubiorów napotykanych ludzi, domów w Tyflisie, po zwyczaje mieszkańców miasta i ich zajęcia, przejawy życia religijnego i osobliwości miejscowych stosunków towarzyskich. O Wspomnieniach Gruzji Pauliny K... pisali dwaj najwybitniejsi badacze stosunków polsko-gruzińskich - Jan Reychman i Bohdan Baranowski, ale żaden z nich nie poświęcił im większej uwagi . Obaj uczeni nie uznali za prawdziwą informacji zawartej w podtytule, iż Wspomnienia są opowiadaniem osoby, która podróż do Gruzji odbyła w roku 1830, zaś autorka, owa Paulina K. jedynie to opowiadanie zapisała. Wiadomość ta jednak, zarówno przez J. Reychmana, jak i B. Baranowskiego została uznana za rodzaj literackiego kamuflażu.

W pierwszym trzydziestoleciu - pisze B. Baranowski - do Gruzji "wysyłani byli polscy specjaliści, a także urzędnicy pozostający w carskiej służbie. Niekiedy sprowadzali tam swe żony i rodziny. Jeden z bliżej nam nieznanych wyższych urzędników carskiej administracji, którego nazwisko zaczynało się prawdopodobnie na literę K, ściągnął do Tyflisu swą żonę o imieniu Paulina. I oto owa Paulina K... (być może był to tylko kryptonim) opisała swą podróż do Gruzji i pobyt w jej stolicy" .

Znacznie ostrożniejszy w swoich domniemaniach na temat tożsamości Pauliny K..., był J.Reychman. Uważa on, że Paulina K..., która sama ową podróż do Gruzji odbyła, to osoba o wysokiej pozycji społecznej, pochodząca z kresów i przywykła do "zielonych równin Ukrainy"; dobrze sytuowana materialnie; do Tyflisu podróżowała własnym ekwipażem .

Przez stepy Ukrainy i przedkaukaskie równiny dotarła do Piatigorska, a następnie przez Mozdok do Władykaukazu i tam dopiero czekał ją najtrudniejszy odcinek podróży - przez góry do Tyflisu. Przyznaje sama, że nie miała nawet wyobrażenia "o trudnościach, jakie w przebywaniu gór napotykać przychodzi". Na Przełęczy Krzyżowej trzeba było do powozu zaprzęgnąć bawoły, a 20 ludzi przytrzymywało go na linach, pod górą Gud groziły lawiny. Po drodze zatrzymywano się w zajazdach - "duchanach", których wygląd znajoma Pauliny K... dokładnie opisuje. Od "Gudgóry" podróż odbywała się pod eskortą oddziału 30 zbrojnych ludzi z powodu możliwości napadu "niezupełnie jeszcze w owych czasach poskromionych górali". Na zboczach okolicznych gór widać było zawieszone "jak jaskółcze gniazda" osiedla, czasem pokazała się z daleka postać "w futrzanej czapce, krótkiej burce, z janczarką na plecach" . Jeszcze ostatnie wiorsty podróży i wreszcie Tyflis, gdzie znajoma Pauliny K..., jest oczekiwana. Opisowi stołecznego Tyflisu i jego mieszkańców, ich domostw, zajęć i obyczajów, poświęca nasza podróżniczka wiele miejsca. Swoje obserwacje dotyczące życia codziennego i materialnych warunków bytowania w stolicy Gruzji znajoma Pauliny K..., zamyka zdaniem: "zwykłym w tym kraju napojem jest woda i młode wino, przechowują je w burdziukach ze skór baranich lub kozich, naftą czyli olejem skalnym wysmarowanych" . Z następnych fragmentów opowiadania dowiadujemy się, że wkrótce po przybyciu do Tyflisu informatorka Pauliny K..., udała się "do kapliczki" na "Dawidową górę", aby jak każe tutejszy zwyczaj podziękować "niebu za szczęśliwie odbytą podróż." Ostatnie strony Wspomnień Gruzji poświęcone są wizycie w domu owej damy (czy też raczej domu osoby ją goszczącej), "znakomitego chana perskiego", który wraz z całą rodziną przybył do Tyflisu. Ona sama rewizytowała później żonę chana i była tam podejmowana ze wschodnią gościnnością. Wspomina zwyczaje obowiązujące przy stole i specjalności perskiej kuchni .

Z nieznanych nam powodów tajemnicza dama z kresów bardzo niechętnie mówi o sobie. Z jej obfitującej w szczegóły opowieści więcej dowiemy się o ogonach kaukaskich owiec niż o niej samej. Unika wszystkiego, co mogłoby ułatwić jej identyfikację. Po lekturze Wspomnień Gruzji nasuwa się nieodparcie kilka pytań. Pierwsze to oczywiście kto ukrywa się pod kryptonimem "Paulina K..."? Następne - czy autorka i dama, która podróż opisuje to ta sama osoba? Do kogo i w jakim celu odbyła tak daleką i trudną podróż owa dama?

Osobą używającą kryptonimu Paulina K... była współpracująca w latach 1838-1839 z noworocznikiem "Niezapominajki” Paulina z Radziejewskich Krakowowa (1813- 1882), popularna niegdyś autorka książek i opowiadań dla dzieci i młodzieży, powieściopisarka i publicystka, pedagog . Urodziła się w Warszawie w zamożnej rodzinie mieszczańskiej. Była córką Szymona Radziejewskiego i Ewy z Sielskich. Wcześnie osierocona przez matkę, pozostając pod opieką światłego ojca ukończyła w szkole Anny Eitnerówny 3 klasy tzw. wyższe, a później pogłębiała wiedzę drogą samokształcenia. Jej osobowość i poglądy kształtowały się pod wpływem pism K. Tańskiej. Klęska powstania listopadowego zrujnowała całkowicie jej ojca, który pod wpływem rozpaczy popełnił samobójstwo. Po jego śmierci Paulina znalazła schronienie w domu rodziców swej przyjaciółki, wkrótce jednak zdecydowała się zarabiać na życie jako prywatna nauczycielka po "domach obywatelskich" na prowincji, gdzie być może spotkała osobę, która w 1830 r. odbyła podróż do Gruzji. Ponieważ jednak praca na prowincji nie dawała jej satysfakcji, wróciła do Warszawy, gdzie dalej pracowała jako wychowawczyni i nauczycielka aż do swego zamążpójścia w 1837 r. Mężem jej został Ludwik Kraków, uczestnik walk o niepodległość, później zaś skromny urzędnik. Warunki materialne zmusiły Paulinę Krakowową do kontynuowania pracy nauczycielskiej obok prowadzenia gospodarstwa domowego i wychowywania własnych dzieci. Pod wpływem osobistych zainteresowań i za namową Stanisława Jachowicza wróciła do podejmowanych już dawniej prób literackich. W latach 1838-1843 była inicjatorką i redaktorką noworocznika "Pierwiosnek", pierwszego w Polsce periodyku kobiecego. Współpracowała też w tym okresie z wieloma czasopismami warszawskimi, a m.in. w latach 1838-1839 z noworocznikiem "Niezapominajki", w którym oprócz Wspomnień Gruzji ukazały się również inne artykuły, opowiadania i poezje podpisane kryptonimem Paulina K... P. Krakowowa była autorką powieści, opowiadań dla dzieci i młodzieży, popularyzatorskich artykułów w czasopismach, podręczników i antologii, a także modlitewnika. W okresie powstania styczniowego brała udział w pracy konspiracyjnej. W 1849 r. otworzyła w Warszawie pensję dla dziewcząt, która w ciągu 30 lat swego istnienia zyskała sobie sławę pierwszorzędnego zakładu naukowego. P. Krakowowa zmarła w Warszawie w 1882 r., a jej uroczysty pogrzeb na Powązkach zgromadził społeczeństwo Warszawy, wychowanki i uczennice. Przytoczyłem tu tylko podstawowe wiadomości z obszernego biogramu P. Krakowowej w Polskim Słowniku Biograficznym pióra Izabeli Lewańskiej, ale nawet one pozwalają stwierdzić, że to nie ona była osobą podróżującą w roku 1830 do Gruzji. Późniejsza autorka Wspomnień Gruzji była wtedy młodą dziewczyną uzupełniającą wswyek ształcenie pod troskliwym okiem ojca i nie miała żadnych powodów ani możliwości aby wybierać się w tak daleką i trudną podróż. Jeśli zatem odrzucimy jeszcze mało prawdopodobną hipotezę, że swą wiedzę o Gruzji Paulina K... zaczerpnęła z ówczesnej rosyjskiej literatury Kaukazu, np. Marlińskiego (czemu zresztą sama zaprzecza) i Wspomnienia... są utworem czysto literackim, to winniśmy wrócić do dwu postawionych wcześniej pytań: kim była dama, której opowieści Paulina K... słuchała oraz do kogo i w jakim celu jechała?

Jak wcześniej ustaliliśmy, pochodziła prawdopodobnie z kresów, była osobą o dość wysokiej pozycji społecznej, raczej dobrze sytuowaną. W Tyflisie była oczekiwana przez kogoś, kto zajmował tam zapewne jakieś dość wysokie oficjalne stanowisko, o czym świadczyć by mogła wizyta w jego (?) domu "znakomitego chana perskiego". Zacznijmy od próby odpowiedzi na drugie pytanie.

W literaturze polskiej poświęconej dziejom stosunków polsko - gruzińskich w pierwszym trzydziestoleciu XIX w. tylko w jednym opracowaniu trafiamy na ślad kogoś, kto odpowiadałby tym warunkom, tj. byłby Polakiem mieszkającym w Tyflisie na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych i zajmującym wysokie stanowisko cywilne lub wojskowe. Jest to wydana w latach siedemdziesiątych popularna historia Gruzji

W. Hensla i gruzińskiego historyka, prof. I. Tabagui, w której znajdujemy krótką wzmiankę, że "były gubernator Tbilisi, Polak Piotr Zaliwski" miał jakieś powiązania z organizatorami gruzińskiego spisku niepodległościowego 1832 r. Po dalszych poszukiwaniach okazało się, że trop jest właściwy, ale nazwisko ów gubernator nosił nieco inne. Trochę wiadomości o nim znajdujemy w pracach gruzińskiego badacza życia literackiego tej epoki Wano Szaduri, który w tomie poświęconym związkom A. Gribojedowa z Gruzją pisze:

"Z materiałów komisji śledczej wiadomo, że ze spiskiem 1832 r. był związany i Piotr Demianowicz Zawilejski (1800-1843), tyfliski gubernator cywilny (od lipca 1829 r.), Polak z pochodzenia. Świadczą o tym zeznania A. Orbelianiego, R. Eristawi i innych spiskowców. Wiadomo że Zawilejski żył w wielkiej przyjaźni z A. Gribojedowem i A. Czawczawadze, że był wraz z Gribojedowem autorem projektu Rosyjskiej Kompanii Zakaukaskiej [...]. W brulionie tajnego raportu głównodowodzącego wojskami na Kaukazie - Rozena, skierowanego do ministra spraw wojskowych Czemyszewa z 22 grudnia 1832 r. stwierdzono wyraźnie, że Zawilejski "pozostawał w ścisłych związkach ze zmarłym Gribojedowem i księciem Czawczawadzewskim" (sic! - A.W.). A.G. Czawczawadze w swoich zeznaniach pisał, że zaprzyjaźnił się z Zawilejskim "z powodu podobnego sposobu myślenia". "Szlachetność jego duszy - pisał A. Czawczawadze - jego lojalność, gorliwe wypełnianie wielce skomplikowanych obowiązków, które zostały mu powierzone, jego odważna sprawiedliwość w stosunku do wszystkich, bez względu na osobę, zwłaszcza zaś trafne i szybkie pojmowanie spraw dla niego nowych, podobały mi się w nim ogromnie i z godziny na godzinę umacniały moją ku niemu miłość i zaufanie. On doskonale rozumiał Gruzję” . Jak wynika z dokumentów służbowych jego ojca, Piotr Demianowicz (Damianowicz) Zawilejski, czy też raczej Zawielejski, bo tak w źródłach i w większości opracowań pisane jest jego nazwisko, pochodził ze "szlachty białoruskiej". Urodził się 12 stycznia 1800 r., prawdopodobnie w Połocku, gdzie jego ojciec Dementij (Damian) Ihnatowicz Zawielejski był urzędnikiem w izbie skarbowej, później zaś pracował na poczcie jako tłumacz z języka polskiego . Piotr miał trzech braci, którzy podobnie jak ich ojciec obrali karierę urzędniczą. On sam "służbę" rozpoczął w roku 1813. Od 1825 r. pełni odpowiedzialne funkcje przy ministrze finansów w Petersburgu. W 1828 r. za wzorową służbę i specjalne zasługi zostaje mianowany naczelnikiem Gruzińskiej Ekspedycji Skarbowej, mającej za zadanie przygotowanie kameralnego opisu Gruzji. Na czele zespołu urzędników, wśród których jest również jego młodszy brat Matwiej Damianowicz Zawielejski (ur. 1807), przez półtora roku gromadzi materiały do opisu kraju. Jego działalność jest bardzo wysoko oceniana przez Senat i w 1829 r. radca stanu Piotr D. Zawielejski zostaje mianowany cywilnym gubernatorem Gruzji . Stanowisko naczelnika Gruzińskiej Ekspedycji Skarbowej objął po nim jego najbliższy współpracownik i przyjaciel, I. Kalinowski, który jednocześnie zastępował go w czasie dłuższych nieobecności, faktycznie pełniąc funkcję wicegubematora . Niewiele wiemy o urzędnikach ekspedycji kierowanej przez Zawielejskiego, których podobno nazywano żartobliwie "przekształcaczami" ("pierieobrazowatieli"), prócz tego że był to zespół ludzi dobrze dobranych i reprezentujących podobny do swego zwierzchnika sposób myślenia . Nie znamy ich nazwisk, być może jednak, że oprócz braci Zawielejskich i Kalinowskiego, były w tym zespole jeszcze inne o polskim brzmieniu. Dwa takie nazwiska pojawiają się np. wśród autorów czterotomowego Obozrenija rossijskich władienij za Kawkazom... wydanego w 1836 r. w Petersburgu przez W. Legkobytowa. Są to nazwiska N. Florowskiego i A. Janowskiego. Autorzy Obozrenija... byli ludźmi na różne sposoby powiązanymi z Zawielejskim. Jedni pracowali wraz z nim w ministerstwie finansów, inni być może byli uczestnikami kierowanej przez niego Gruzińskiej Ekspedycji Skarbowej lub urzędnikami podległymi mu w okresie, kiedy pełnił obowiązki cywilnego gubernatora Gruzji .

Okres sprawowania przez P. Zawielejskiego urzędu gubernatora cywilnego Gruzji oceniany jest przez współczesnych bardzo pozytywnie. Niektóre z tych opinii przytaczałem już wcześniej. Jednak już w 1831 r. wskutek intryg i donosów gubernatora wojskowego gen. Pankratiewa oskarżającego go o niewłaściwe wypełnianie obowiązków i czerpanie korzyści ze stanowiska, został pozbawiony urzędu gubernatora i tytułu radcy stanu . D. Watejszwili pomija całkowicie oskarżenia gen. Pankratiewa i jako zasadniczy powód pozbawienia Zawielejskiego stanowiska i tytułu podaje jego powiązania z antyrosyjskim spiskiem gruzińskiej szlachty. Bojąc się kompromitujących administrację rosyjską na Zakaukaziu zeznań Zawielejskiego władze, zdaniem Watejszwili, nigdy nie wytoczyły mu w tej sprawie procesu . Irakli Andronikow, który podobnie jak D. Watejszwili, dotarł do akt komisji śledczej zajmującej się sprawą Zawielejskiego, zwraca uwagę na jeszcze jeden, bardzo dla nas istotny kierunek śledztwa. Trwające jeszcze w Królestwie powstanie kierowało podejrzenia prowadzących je urzędników w stronę wszystkiego co polskie, a więc również polsko brzmiącego nazwiska Zawielejskiego. Szczególnie interesowały komisję wszelkie jego kontakty z Polakami .

Kilkanaście lat wcześniej, mniej więcej w latach 1810-1812, cywilnym gubernatorem Gruzji był rzeczywisty radca stanu Mark Leontiewicz Maliński, kawaler orderów św. Anny I stopnia i św. Włodzimierza III stopnia. Wiadomo o nim jeszcze mniej niż o Zawielejskim. W 1810 r. Maliński toczył spór z dowódcą tzw. Kaukaskiej Linii generałem piechoty Bułgakowem o to, kto ponosi winę za różnego rodzaju nieporządki i nadużycia mające tam miejsce (m.in. na kwarantannie, co spowodowało epidemię dżumy). Spór oparł się o najwyższe władze w Petersburgu i został w końcu rozstrzygnięty na korzyść Malińskiego; Bułgakow w grudniu 1810 r. przestał być dowódcą Kaukaskiej Linii. Następny jej dowódca gen. Portiagin również wdał się w spory z Malińskim, który jeszcze w 1812 r. pozostawał na swoim stanowisku. W wydanej na początku bieżącego stulecia kilkutomowej pracy zbiorowej o utrwalaniu rosyjskiego panowania na Kaukazie, Maliński nie cieszy się sympatią autorów. Ma tu opinię sprytnego intryganta i człowieka bez skrupułów .

Kim byli ci urzędnicy administracji rosyjskiej, wysokiej przeważnie rangi, którzy znaleźli się w Gruzji w pierwszych dziesięcioleciach po jej przyłączeniu do Rosji: M. Maliński, bracia P. i M. Zawielejscy, Iwan (Jan?) Kalinowski, N. Florowski, A. Janowski? Można tu dorzucić jeszcze parę nazwisk o polskim brzmieniu, ale o ludziach je noszących nic nie dałoby się powiedzieć, poza tym że spełnili "służbę" urzędniczą w Gruzji w początkach ubiegłego stulecia. Czy byli Polakami, czy może słuszniej będzie mówić raczej o ich polskim pochodzeniu, tak jak W. Szaduri o P. Zawielejskim? I. Tabagua, myląc zresztą nazwisko, określa P. Zawielejskiego jako Polaka. W. Szaduri pisze, że był Polakiem z pochodzenia, inni wspominający o nim autorzy (przeważnie gruzińscy) nie zastanawiają się nad jego narodowością. Pochodził, jak nas informuje "posłużnyj spisok" jego ojca, ze "szlachty białoruskiej", urodził się prawdopodobnie w Połocku lub jego okolicach. Ojciec był "tłumaczem z języka polskiego", jeden z braci (Michał) miał w połowie XIX w. jakieś niewielkie (może dziedziczne?) dobra na Grodzieńszczyźnie. A więc rodzina szlachty kresowej z ziem odłączonych od Rzeczypospolitej już po pierwszym rozbiorze. Ojciec Piotra, urodzony w 1759 r. był jeszcze jej obywatelem. Mając lat dwadzieścia, w 1779 r. wstąpił do rosyjskiej służby państwowej jako kopista, w 1782 r. został pomocnikiem kancelisty, w 1794 r. jest tłumaczem z języka polskiego na poczcie w Połocku. Kariery urzędniczej zatem nie zrobił, a jego synowie zaczynali "służbę" przeważnie w wieku kilkunastu lat. Rodzina jak widać niezamożna, nawet jeśli miała jakieś niewielkie dobra, to dochody z nich nie wystarczały na utrzymanie, bo już w 1794 r. D. Zawielejski był ojcem trzech synów . Nie wiadomo jakiego wyznania był ojciec, synowie bowiem, przynajmniej dwaj - Michał i Piotr (!) są już prawosławni. Osiągają wysokie stanowiska w karierze urzędniczej. Polacy więc, czy raczej poddani rosyjscy, polsko-białoruskiego pochodzenia?

Niewiele wiemy o I. Kalinowskim. Przyjaciel i najbliższy współpracownik P. Zawielejskiego, miał pewne osiągnięcia na polu działalności gospodarczej w Gruzji. Po wyjeździe Zawielejskiego zastępując go, kierował Gruzińską Ekspedycją Skarbową. W 1833 r. naraziwszy się na niełaskę nowego namiestnika - barona G. Rozena, utracił stanowisko i wrócił do Petersburga, gdzie w latach trzydziestych nadal podtrzymywał przyjaźń ze swym dawnym przełożonym i bywał częstym gościem w jego domu . Nazwisko to należy dziś w Polsce do najbardziej popularnych. Kalinowscy herbu Kalinowa to czeskiego podobno pochodzenia ród szlachty kresowej, liczny i bardzo rozgałęziony. Jego członkowie sprawowali niegdyś, zwłaszcza w województwach ukrainnych urzędy wojewodów, kasztelanów, starostów. W pierwszej połowie XVII w. Marcin, wojewoda czerniechowski był nawet hetmanem polnym koronnym . Marek Maliński, gubernator cywilny Gruzji w początkach ubiegłego stulecia, nosi imię przez rodowitych Rosjan rzadko używane. O nim samym, prócz paru niechętnych uwag rosyjskiego historyka mamy niewiele wiadomości. Ród Malińskich herbu Pietyroh z przydomkiem Jeło znany był na Wołyniu od XVI w. Skoligaceni z Wiśniowieckimi, Krasickimi, Leszczyńskimi sprawowali urzędy ziemskie, służyli w wojsku, posłowali na sejm .

Niczego właściwie nie wiemy o N. Florowskim i A. Janowskim. Niewiele mówią również ich dość popularne w Polsce nazwiska odimienne.

Nie jest bynajmniej moim zamiarem udowadniać, że ludzie, których nazwiska tu wymieniłem byli Polakami. Jakiekolwiek zdecydowane rozstrzygnięcie tak złożonej i trudnej nie tylko w tamtych czasach i okolicznościach kwestii, zwłaszcza przy aktualnym stanie badań nad tym okresem, jest wręcz niemożliwe. Tym co ich łączy, a przynajmniej tych, o których cokolwiek wiadomo, to przynależność do kręgu kulturowego tej szlachty kresowej, która niegdyś, za czasów Rzeczypospolitej, jeśli nawet nie była etnicznie polska lecz ukraińska (ruska) czy białoruska, to w tej czy innej mierze do polskości aspirowała. Miała poczucie związku z kulturą polską, a przede wszystkim z tym, co w kulturze tej wiązało się z przynależnością do stanu szlacheckiego. W początkach XIX w., kiedy Rzeczpospolita przestała istnieć, te powiązania z polskością niektórych kresowych rodzin słabły lub zanikały. Drogą, która często ku temu prowadziła, zwłaszcza szlachtę uboższą, nie mającą oparcia w przynoszących wystarczające dochody dobrach ziemskich, była służba w rosyjskiej administracji lub w wojsku. Władze rosyjskie szczególnie chętnie widziały tę kresową szlachtę gdzieś na rubieżach imperium, z daleka od rodzimego zaplecza. Wprawdzie konsekwentna polityka rosyjska zmierzająca do depolonizacji kresów zaczęła się znacznie później, ale i w początkach XIX w. łatwiej było kresowemu szlachcicowi zrobić karierę na Zakaukaziu czy choćby w głębi Rosji niż na Ukrainie, Białorusi czy Litwie. Trudno określić, jaki procent rosyjskiej administracji w Gruzji w początkach XIX w. stanowili ci wychodźcy ze wschodnich ziem dawnej Rzeczpospolitej, a tym bardziej jaka ich część czuła się Polakami. Kilka wymienionych tu nazwisk to tylko egzemplifikacja zjawiska, którego rozmiary trudno dokładnie określić. Jest to początek polskiej emigracji "cywilnej", zarobkowej (choć niezupełnie dobrowolnej) na Zakaukazie, przede wszystkim do Gruzji. Oprócz urzędników na służbie państwowej była już wówczas w Gruzji (głównie w Tyflisie) niewielka liczba Polaków, prawdopodobnie przedstawicieli wolnych zawodów i rzemieślników. Ich to zapewne odnotowały statystyki z początków XIX w. przytaczane w pracy J. Anczabadze i N. Wołkowej .

Nieporównanie liczniejsi, choć i tu nie dysponujemy żadnymi liczbami, byli Polacy pełniący w Gruzji w początkach ubiegłego stulecia służbę wojskową, o których już wcześniej pisałem.

W końcu łat dwudziestych XIX w. liczni Polacy brali też udział w wojnach, prowadzonych przez Rosję z Persją i Turcją w południowej i południowo-zachodniej Gruzji. Na front rosyjsko-turecki kierowano wówczas np. jako lekarzy wojskowych medyków, absolwentów Uniwersytetu Wileńskiego. Na froncie tym oprócz Polakówoficerów, takich jak np. major ułanów Paradowski, znaleźli się również zesłani do Gruzji jako prości żołnierze, uczestnicy polskich tajnych stowarzyszeń. Do najbardziej znanych należeli Mikołaj Worcell i Stanisław Karwicki . Mikołaj Worcell (1794-1872) - pułkownik wojsk polskich, był bratem Stanisława, posła na sejm w 1830-1831 r., działacza emigracyjnego Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Za działalność w tajnym Towarzystwie Patriotycznym na Wołyniu uwięziony, skazany na zsyłkę, później wcielony do wojsk na Kaukazie. Do kraju powrócił w 1843 r.

Przez pewien czas na Kaukazie razem z Worcellem, choć prawdopodobnie nie w tym samym pułku, służył Stanisław Dunin Karwicki (1791-1834), syn Jana Nepomucena, brygadiera kawalerii narodowej i Eleonory Moszyńskiej, w czasach Księstwa Warszawskiego oficer wojsk polskich. Był członkiem, a później namiestnikiem loży masońskiej na Wołyniu, należał do Towarzystwa Patriotycznego. Miał kontakty ze spiskowcami rosyjskimi. Po wykryciu spisku został aresztowany wraz z bratem i skazany na służbę jako prosty żołnierz ("w sołdaty"). Odbywał ją na Kaukazie, przede wszystkim w Gruzji (m.in w Imeretii). Zmarł w 1834 r. w Woroneżu w czasie powrotu z zesłania. Wracał wraz z bratem Wincentym, który też przebywał na wygnaniu .

Po uwięzieniu i zsyłce Stanisława Karwickiego, jego żona Weronika (z domu łu kowska) wraz z dwoma córkami, znalazła się w trudnej sytuacji, gdyż sprawy majątkowe Karwickich bardzo się skomplikowały. Znany pamiętnikarz kresowy Jan Duklan Ochocki z rodziną Karwickich z dawna zaprzyjaźniony i doskonale wprowadzony w ich sprawy familijne i majątkowe, zarzucał współbraciom Karwickiego z masońskiej loży, że gdy spotkało go nieszczęście, żaden z nich nie zatroszczył się o jego najbliższych. "Ci panowie - pisał - początkowo wplątawszy Piotra Moszyńskiego i Stanisława Karwickiego w przykre położenie [...] sami się później cofnęli i skryli, a gdy pozostała żona Karwickiego, otoczona dziećmi, obarczona interesami, w najsmutniejszym stanie była, nikt z owych dawnych braci nie pospieszył jej na pomoc [...]" . Aby wybrnąć z trudnej sytuacji Weronika Karwicka musiała zapewne dokonać wielu skomplikowanych działań prawnych, trudnych do zrealizowania bez porozumienia z mężem. Podjęła więc starania o zezwolenie na podróż do męża na Kaukaz.

W liście naczelnika żandarmerii do Mikołaja I z sierpnia 1830 r. czytamy, że "obywatelka ziemska guberni wołyńskiej, powiatu żytomierskiego, Weronika Karwicka zwróciła się do wołyńskiego gubernatora cywilnego z prośbą o wydanie jej paszportu na podróż z dwoma córkami, poddanym i pokojówką do Gruzji, do Imeretii na sześć miesięcy, w celu zobaczenia się i porozumienia w różnych sprawach majątkowych i procesowych ze swoim mężem Stanisławem Karwickim, skazanym za udział w polskich tajnych stowarzyszeniach na służbę wysługi jako szeregowy w Samodzielnym Korpusie Kaukaskim." Rezolucja cara z 21 sierpnia 1830 r. brzmiała: "zezwolić jedynie jechać jej samej, pod warunkiem zaliczenia do stanu żołnierskich żon" .

Tyle w sprawie Weroniki Karwickiej i jej zamierzonej podróży do Gruzji mówią źródła. Jaki był jej finał, nie wiemy. Nie wiadomo czy pani Karwicka zdecydowała się na podróż na Kaukaz na warunkach postawionych przez Mikołaja I i czy udało się jej spotkać z mężem. Zanotowana przez Paulinę K... relacja o podróży do Tyflisu w 1830 r. starannie ukrywającej swoje oblicze damy z kresów stanowić mogłaby z powodzeniem tej dramatycznej historii ciąg dalszy, ale poza pewnymi podobieństwami sytuacji, w których znalazły się obie te osoby w tym samym mniej więcej czasie, nie mamy żadnych dowodów, że tajemnicza rozmówczyni Pauliny K... i Weronika Karwicka, to jedna i ta sama osoba. Tych analogii jest jednak sporo: owa znajoma Pauliny K... jest osobą o wysokiej pozycji społecznej - Weronika Karwicka to żona przedstawiciela jednej z najbardziej wówczas znanych rodzin ziemiańskich na Wołyniu, noszącej tytuł hrabiowski, którego Stanisław Karwicki po procesie został pozbawiony . Pani Karwicka, podobnie jak "dama z kresów" ma jechać do Gruzji sama, bez żadnej służby. Znajoma Pauliny K... jest osobą dosyć ustosunkowaną, z tego zaś, co Jan Duklan Ochocki pisze o Karwickich, domyślać się można, że ich koneksje były rozległe i mogły sięgać aż do Tyflisu. "Dama z kresów" ma jakieś problemy do rozwiązania i w tej intencji modli się w Tyflisie na Górze św. Dawida - Weronika Karwicka w spotkaniu z mężem widzi szansę rozwiązania trudności, z którymi sama nie potrafi się uporać.

Oprócz tych analogii jest również pewna niezgodność między obu historiami. Bohaterka Pauliny Krakowowej wyruszyła w podróż w maju 1830 r. Weronika Karwicka zaś, jeśli się na wyprawę do Gruzji zdecydowała, to wyjechała prawdopodobnie w sierpniu tegoż roku. Czy ta różnica daty to tylko dodatkowy element kamuflażu "damy z kresów”, czy też zawiniła tu pamięć P. Krakowowej? Jeśli jednak przyjmiemy hipotezę, że bohaterką opowieści Pauliny K.. była Weronika Karwicka, to nasuwa się kolejne pytanie: gdzie i kiedy autorka Pamiętnika młodej sieroty mogła relację o podróży do Gruzji usłyszeć? Biografia Pauliny Krakowowej nie zawiera żadnych wiadomości, które mogły by tę sprawę wyjaśnić. Pozwala jednak przypuszczać, że mogło to mieć miejsce na początku lat trzydziestych XIX w. w jednym z owych "obywatelskich domów", w których Paulina, wówczas jeszcze Radziejewska pracowała jako nauczycielka - początkowo na prowincji, a później w Warszawie. Niestety, o jej ówczesnych chlebodawcach mamy bardzo niewiele informacji .

Jak się zresztą okazuje, już w latach dwudziestych XIX wieku takie podróże kresowego ziemiaństwa na Kaukaz nie były wydarzeniami wyjątkowymi. Jeżdżono tam w celach kuracyjnych - "do wód", kupowano konie. O jednej z takich podróży opowiada w nieznanym badaczom kontaktów polsko-kaukaskich fragmencie swych wspomnień Aleksander Jełowicki. W roku 1826 podróżował on wraz z ojcem, Wacławem Jełowickim z rodzinnego Podola do Piatigorska (Besztau). Ojciec kontynuował rozpoczęte tam w poprzednich latach lecznicze kąpiele, zaś autor wspomnień zwiedzał okoliczne osady czerkieskie, w których rok wcześniej jego brat Edward, towarzyszący wówczas ojcu, pozyskał sobie licznych przyjaciół. Podróż z Podola do Piatigorska trwała ponad trzy tygodnie. Panowie Jelowiccy jechali zaprzęgniętym w sześć koni powozem, towarzyszyła im czterokonna bryczka kuchenna i czterech dworskich kozaków konno. Droga prowadziła przez osady wojskowe w stepach jekaterynosławskich i chersońskich, Taganrog nad Morzem Azowskim, następnie zaś przez stepy dońskie i Nowy Czerkiesk. Po trzech tygodniach, jak pisze Aleksander Jełowicki, "bardzo nudnej" podróży, ukazały się ich oczom góry Kaukazu, ponad którymi "najwyżej strzeliły" Maszuta i Besztau . Sporo szczegółów technicznych, związanych z taką podróżą zawiera Pamiętnik dorożkarza warszawskiego 1832-1857, Gotlieba Langnera, który wiosną 1840 r. zaprzężoną w trzy konie bryczką wiózł rosyjskiego oficera z Warszawy również do Piatigorska. Droga wiodła przez Uściług, Żytomierz, Kijów, Krzemeńczug, Jekaterynoslaw do Rostowa, gdzie przeprawiano się przez Don, a następnie przez Stawropol i Georgiewsk do Piatigorska. Do przebycia było przeszło dwa tysiące wiorst, zaś podróż trwała ponad miesiąc .

III.

Po upadku powstania listopadowego w wojskach rosyjskich na Kaukazie znalazło się tysiące Polaków. Niektórzy autorzy twierdzą, że stanowili oni "około 20 procent stanu armii rosyjskiej na tym terenie". W Gruzji w 1840 r. było ok. 4 tys. Polaków, w ogromnej większości żołnierzy. Najczęściej byli to zapewne poborowi z Królestwa Polskiego, Litwy i "ziem zabranych", ale wśród Polaków - oficerów byli też i tacy, którzy służbę na Kaukazie wybrali dla kariery i szybkiego awansu. Zarówno wśród żołnierzy, jak i oficerów, znaczną część aż do lat pięćdziesiątych XIX w. stanowili skazani na zsyłkę "w sołdaty" żołnierze powstania listopadowego, a później ruchów spiskowych z lat trzydziestych i czterdziestych .

Wielu z Polaków skazanych na służbę wojskową na Kaukazie należało do elity umysłowej kraju. Pustkę spowodowaną odcięciem od ojczyzny, rodziny i przyjaciół, usiłowali zapełnić ożywioną działalnością samokształceniową, literacką i naukową. Na pierwsze miejsce wysuwa się tu niewątpliwie postać poety Tadeusza Łady-Zabłockiego (1813-1847), żywo interesującego się historią i literaturą gruzińską. Wokół niego skupiali się przebywający na Zakaukaziu Polacy o szerszych zainteresowaniach. Należeli do nich m.in. M. Butowt-Andrzejkowicz, L. Janiszewski, K. Pietraszkiewicz, W. Strzelnicki. Do kręgu najbardziej znanych pisarzy i poetów "kaukaskich" należeli również W. Dawid, W. Potocki, J. Strutyński. Osobne miejsce zajmuje Mateusz Gralewski (1826-1891), autor jednej z najważniejszych XIX-wiecznych polskich prac o Kaukazie. Za najwybitniejszego polskiego specjalistę tego okresu w dziedzinie historii, etnografii i literatury Gruzji uważany jest Kazimierz Łapczyński (1823-1892), autor przekładu na język polski poematu Szoty Rustawelego, Rycerz w tygrysiej skórze .

Oprócz tej grupy najliczniejszej - Polaków, którzy w Gruzji znaleźli się wbrew własnej woli, w drugim trzydziestoleciu XIX w. rośnie liczba tych, którzy trafili tam w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Kategorię szczególną, pod pewnymi względami zbliżoną do pierwszej, stanowili stypendyści cesarskich uniwersytetów, najczęściej lekarze. Jednakże, choć podobnie, jak ci zesłani "w sołdaty", odsługiwali oni swe stypendia w garnizonowych szpitalach miejscowości, na których wybór nie mieli żadnego wpływu, to nierzadko zakładali tam dom i rodzinę, wiążąc swoje losy z Gruzją niekiedy na cale życie. Do grupy tej należeli m.in. Jan Minkiewicz (1826-1897), wybitny lekarz, autor wielu prac z dziedziny medycyny, etnografii i antropologii, Jan Popejko, Wincenty Karpowicz. Protoplastą rodu, którego trzy pokolenia związane były z Gruzją, jest znany na Zakaukaziu lekarz - Piotr Kimontt (zm. ok. 1899 r.).

Od lat trzydziestych i czterdziestych XIX w. osiadają w Gruzji, a zwłaszcza w Tyflisie, również przedstawiciele innych zawodów - urzędnicy i nauczyciele, akuszerki, rzemieślnicy i kupcy. Coraz częściej stają się właścicielami nieruchomości w miastach i - nieporównanie rzadziej - posiadłości wiejskich. Ci osiadający w Gruzji dobrowolnie lub z konieczności Polacy, wyjątkowo tylko przyjeżdżali tu wraz z rodzinami. Przeważnie byli to ludzie samotni. Niekiedy jeździli szukać żony w kraju, ale częściej, zwłaszcza do lat siedemdziesiątych XIX w. znajdowali ją na miejscu. Kandydatek na żonę tej samej narodowości było jednak niewiele. Aby więc nie żenić się z Rosjankami, panny szukano najczęściej w stosunkowo nielicznych rodzinach gruzińskich katolików lub - rzadziej - miejscowych Ormian.

Około połowy XIX w. Polacy mieszkali już w wielu miastach Gruzji - Kutaisi, Signachi, Gori, Teławi, a przede wszystkim w Tyfłisie, gdzie w 1864 r. było ich 900, nie licząc polskich żołnierzy miejscowego garnizonu .

Na początku lat sześćdziesiątych XIX w., po klęsce Szamila i zakończeniu wojny kaukaskiej, polskie wychodźstwo zarobkowe na Kaukaz ożywiło się, ale zjawisko to szczególnie przybrało na sile po wojnie rosyjsko-tureckiej, zwłaszcza zaś w końcu lat osiemdziesiątych, kiedy to do krajów Zakaukazia, a przede wszystkim do Gruzji, napłynęła kolejna fala emigracji polskiej. Dla Gruzji był to czas ożywienia gospodarczego. Rozwijał się przemysł wydobywczy (mangan, węgiel, miedź, niewielkie ilości ropy naftowej), przetwórczy, materiałów budowlanych, tekstylny. Dużą rolę odegrała komunikacja kolejowa, uruchomiona w latach siedemdziesiątych XIX w. Kraj potrzebował specjalistów z różnych dziedzin. Szczególnie przyciągał Tyflis - administracyjne, gospodarcze i kulturalne centrum Zakaukazia - liczący pod koniec XIX w. około 160 tys. mieszkańców. Miasto dla przybysza z Królestwa egzotyczne, ruchliwe, kipiące życiem, półeuropejskie - półazjatyckie, o niepowtarzalnym kolorycie.



OD REDAKCJI: Tadeusz Łada-Zabłocki

Tadeusz Łada-Zabłocki (ur. 28 sierpnia 1811 we wsi Ługinicze guberni smoleńskiej, zm. w sierpniu 1847 we wsi Kulp guberni erywańskiej) – polski poeta, tłumacz i etnograf.

Pochodził z niezamożnej rodziny szlacheckiej herbu Łada. Uczęszczał do gimnazjum w Witebsku. Po jego ukończeniu 1831 został przyjęty na koszt państwa na wydział językoznawstwa i literatury Uniwersytetu Moskiewskiego. Został członkiem stowarzyszenia studenckiego „Stowarzyszenie literackie numeru jedenastego” tak nazwanego od numeru pokoju, gdzie spotykali się jego członkowie, skupieni wokół Wissariona Bielińskiego. Utrzymywał kontakty z członkami tajnych stowarzyszeń wileńskich, jak Onufry Pietraszkiewicz, Jan Wiernikowski i Józef Jeżowski.

Aresztowany latem roku 1833 za udział w patriotycznej konspiracji, został usunięty z uniwersytetu i zesłany na dwa lata do Witebska, a w końcu roku 1837 zesłany na 22 lata na Kaukaz i wcielony do wojska.

W swojej twórczości literackiej nawiązywał do poezji Adama Mickiewicza, Michaiła Lermontowa, Aleksandra Puszkina i Aleksandra Bestużewa.

W roku 1845 przy poparciu Józefa Ignacego Kraszewskiego wydał w Petersburgu zbiór Poezje Tadeusza Łady Zabłockiego. Wydał w tym samym roku w Paryżu zbiór ukraińskich pieśni ludowych.

Tłumaczył też utwory zachodnioeuropejskich romantyków, między innymi George'a Gordona Byrona, Roberta Southeya, Samuela Taylora Coleridge'a, Felicii Hemans i Thomasa Moore'a. Podczas pobytu w Tbiilisi zaprzyjaźnił się z literatami gruzińskimi. Napisał też prace z dziedziny literaturoznawstwa, pozostające dotychczas w rękopisach: „Doświadczenia poetyckie”, „Materiały do historii cywilizacji i literatury słowiańskiej” oraz „Poglądy na historię literatury gruzińskiej”. Zmarł podczas epidemii cholery w wieku zaledwie 36 lat.

Na podstawie: L. Maluszewskaja: Twórczość poetycka Tadeusza Łady-Zabłockiego
Wacław Kubacki: Malwy na Kaukazie : Warszawa : "Czytelnik" : 1969
Tadeusz Łada Zabłocki Poezje





BADANIA POLONIJNE - INDEX



KOPIOWANIE MATERIAŁÓW Z DZIAŁU BADANIA POLONIJNE PORTALU POLONII - ZABRONIONE

Zgodnie z prawem autorskim kopiowanie fragmentów lub całości tekstów wymaga pisemnej zgody redakcji.



DZIAŁ BADANIA POLONIJNE PORTALU POLONII WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   48572   RAZY





PORTAL POLONII
internetowa platforma wiedzy o i dla Polonii

W 2023 roku projekt dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów


Kwota dotacji: 175 000,00 zł
Kwota całkowita: 191 000,00 zł


Portal Polonii (portalpolonii.pl) łączący w swoich publikacjach rezultaty badań naukowych nad polską diasporą z bieżącymi informacjami o działalności Polonii, jest wielopłaszczyznową platformą wymiany myśli i doświadczeń: środowisk badaczy i organizacji polskich oraz polonijnych poza granicami kraju. Dotychczas te perspektywy, pomimo, że uzupełniają się w sposób naturalny, prezentowane były odrębnie. Za tym idzie nowy sposób prezentacji zagadnień związanych z życiem i aktywnością naszych rodaków, potrzebny w równym stopniu Polonii jak i środowisku akademickiemu.

Polonii – co wiemy z analiz badawczych - brakowało często usystematyzowanej, zobiektywizowanej wiedzy na temat m.in. historycznej perspektywy i zrozumienia kulturowych procesów kształtowania się polskich ośrodków na emigracji. Akademikom starającym się śledzić aktualne doniesienia pochodzące od polskich organizacji w świecie, brakowało dotychczas miejsca, w którym na podstawie metodologicznie uporządkowanych źródeł i poddanych krytycznej analizie treści, można wyznaczać trendy i kierunki badań nad Polonią. Dzięki Portalowi Polonii oba wymienione aspekty spotykają się w jednym, powszechnie dostępnym miejscu, tworząc synkretyczną całość, z perspektywą dalszego rozwoju. Portal dostarcza także – co ważne - wieloaspektowej informacji o Polonii rodakom w kraju, wśród których poczucie wspólnoty ponad granicami jest w ostatnich latach wyraźnie zauważalne.